Jest sześć dzielnic. Można je
podzielić w zależności od tego, kto co lubi lub, kto co woli. Ja
mieszkam na pierwszej. Mówią, że tu jest najłatwiej. „Moja”
dzielnica nazywana jest inaczej „Dzielnicą rozkoszy”. Nazwy nie
trzeba wyjaśniać dokładniej. A to „ja” to Jun. Tak mam na
imię. Na tej oto dzielnicy znajduję się od urodzenia....chyba.
Jestem synem prostytutki, więc nawet jakbym nie wiadomo, jak bardzo
chciał znaleźć ojca to i tak się nie uda. W sumie nawet nie chcę.
Nie obchodzi mnie to, z kim sypia ta kobieta. Nawet nie jestem jej
wdzięczmy, za to, że mnie urodziła. Wyprowadziłem się od niej.
Dzisiaj. Nie mam gdzie pójść, tak jak większość ludzi
tutaj. Dobrze wiem, jak sobie z tym poradzić. Tylko, czy chcę żyć
tak jak matka? Pewnie jest to, że mi dziecka nie zrobią, chociaż
by się bardzo starali. Jestem chłopcem. Tak tylko wspomnę. Jeśli
się dobrze rozejrzeć to widać też i dealerów. Zapomniałem
dodać na początku, że każdą dzielnicą ktoś się opiekuje.
Mieszkam tu już 16 lat a jakoś nigdy się tym nie zainteresowałem.
Więc nie wiem. A wydaje mi się, że taka wiadomość, by się teraz
przydała. Ten Pan od utrzymywania porządku, jest po to, by pójść
do niego o pomoc. Ale słyszałem, że kawał chuja z niego, więc
muszę poradzić sobie sam.
- Przepraszam. Gdzie tu znajdę jakiś
nocleg? - zaczepiłem pierwszego lepszego faceta. Nie chce mi się
szukać w miarę porządnej osoby, za dużo szukania.
- A masz forsę? - złodziej, jestem
tego pewny. To chyba oczywiste, że skoro pytam się o nocleg, to mam
kasę.
- Nie mam. Chcę na ładne oczy. -
idiota...
- Hmmm, ciężko ci będzie na oczy.
Prędzej przeszedł by twój tyłek. - złodziej, idiota,
zboczeniec. Ciekawe co dalej. A, zapomniałem dodać bezczelny cham.
- Jednak spróbuję. Widzę, że
mi nie pomożesz. Możesz udawać, że się nie spotkaliśmy.
- Ja nic nie muszę, słodziaku. Seiji
Aida, miło mi cię poznać. - właśnie odniosłem wrażenie, że
powinienem już znać tego człowieka. Chyba lepiej będzie się nie
pogrążać i pójść dalej. No i tak zrobiłem. Tylko, że
daleko nie zaszedłem. Złapał mnie za rękę.
- Odniosłem wrażenie, że nie masz
pojęcia kim jestem.
- Wydaje ci się. Doskonale wiem kim
jesteś. - nie umiem kłamać, mam nadzieję, że nic nie zauważy.
- No więc, słucham. - przebiegły
lis. Jaki podły uśmieszek.
- No więc, ty jesteś
tym...Zapomniałem słowa. Poczekaj chwilę. - dobra teraz możesz
sobie odpuścić i pójść dalej.
- No, poczekam. Nigdzie mi się nie
śpieszy. - co za niedomyślny koleś. Idź stąd! Idź!
- Jesteś tym kolesiem od dzielnicy? -
skrzywiłem się lekko, na dodatek zapytałem o to, więc już nie
będzie miał żadnych wątpliwości. Pewnie jeszcze nie zgadłem.
- O, masz niewiarygodne szczęście.
Nawet udało ci się zgadnąć. Jakbyś chciał coś jeszcze
wiedzieć, mogę cię przenocować. Oczywiście nie ma nic za darmo.
Ale nie masz się co bać, jestem hetero. Za nim odpowiesz, chcę
uprzedzić, że jeszcze nikt mi nie odmówił.
- Dobra. - moja odpowiedź była
błyskawiczna. Jeszcze trochę a zrobi się całkiem ciemno. Wtedy
lepiej nie wychylać nosa na zewnątrz, a co dopiero znajdować się
tam w całości. Więc się zgodziłem. Jeśli jest hetero to nic mi
nie grodzi. No chyba, że kłamał...Kłamał?! Nie, nie ma takiej
opcji.
- No to chodź. Mam jeszcze robotę.
Odprowadzę cię. - i poszedłem. W tej części mnie jeszcze nie
było. Wolę znane miejsca, ale sytuacja teraz tego wymaga.
- A dokładnie to gdzie idziemy? - no
co, ciekawość wzięła górę. Nic na to nie poradzę.
- Zobaczysz.
- Kiedy?
- Zamknij się.
- Niemiły idiota. - burknąłem sobie
pod nosem.
- Słucham? - może uda mi się jeszcze
wykręcić.
- A nie, nic takiego. Musiało ci się
coś przesłyszeć. - wątpię, żeby to łyknął, ale nic nie
odpowiedział, więc może być.
- Dobra jesteśmy na miejscu. Jak ci
się podoba? - o kurwa...z kim ja poszedłem?
- Przecież to jest burdel!
- Liczy się, że będziesz miał gdzie
przenocować. Jeśli masz pieniądze, to nie ma się o co martwić.
Możesz spać spokojnie. Ale jeśli ich nie masz, to musisz niestety
zapracować na nocleg.
- Nie chcę. Idę stąd!
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Już
za późno. Jesteś w moim burdelu, co oznacza, że jesteś już
moją własnością. Proste. Jeśli uciekniesz i tak cię znajdę. A
jak już cię złapię, to wtedy porozmawiamy inaczej. Rozumiesz?
- Nie i nie chcę zrozumieć! Poczekam
tylko aż wyjdziesz. Już mnie więcej nie zobaczysz. - gdzie ja się
do cholery władowałem?! Skończę jako prostytutka, jeśli szybko
czegoś nie wymyślę.
- Właśnie zrobiłeś najgłupszą
rzecz. Uprzedziłeś mnie, że chcesz uciec. Ale jeśli tak, próbuj.
Masz trzy szanse. Za czwartym razem zostaniesz moją prywatną
zabawką.
- Mówiłeś, że jesteś hetero.
- nic już nie rozumiem. Namieszał mi w głowie.
- Może dla ciebie się przerzucą?
Bay, bay! - poszedł sobie. A jaki jest pewny, że wygra. Mam trzy
szanse, ale nie powiedział, że muszę je wykorzystać od razu.
Uśpię jego czujność, a do tego czasu muszę wykombinować jakąś
kasę. Nie z kurwienia.
Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Świetnie się czyta ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Świetnie się czyta ;)
OdpowiedzUsuńGenialne, z resztą tak jak Mist i Zakochany ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie zaciekawiło mnie to opowiadanie. Mam nadzieję, że uda mi się doczytać do samego końca!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wciągające już od samego początku! Takiego opowiadania które zachęciłoby mnie od pierwszych słów - jeszcze nie czytałam wcześniej. Lecę czytać dalej ^ ^
OdpowiedzUsuńNiezły pomysł i bardzo dobrze napisane ^^
OdpowiedzUsuńPodoba mi się charakter Juna. Chociaż trochę mu też współczuję.
No nic lecę czytać dalej :3