środa, 29 sierpnia 2012

1. Dzielnice

Jest sześć dzielnic. Można je podzielić w zależności od tego, kto co lubi lub, kto co woli. Ja mieszkam na pierwszej. Mówią, że tu jest najłatwiej. „Moja” dzielnica nazywana jest inaczej „Dzielnicą rozkoszy”. Nazwy nie trzeba wyjaśniać dokładniej. A to „ja” to Jun. Tak mam na imię. Na tej oto dzielnicy znajduję się od urodzenia....chyba. Jestem synem prostytutki, więc nawet jakbym nie wiadomo, jak bardzo chciał znaleźć ojca to i tak się nie uda. W sumie nawet nie chcę. Nie obchodzi mnie to, z kim sypia ta kobieta. Nawet nie jestem jej wdzięczmy, za to, że mnie urodziła. Wyprowadziłem się od niej. Dzisiaj. Nie mam gdzie pójść, tak jak większość ludzi tutaj. Dobrze wiem, jak sobie z tym poradzić. Tylko, czy chcę żyć tak jak matka? Pewnie jest to, że mi dziecka nie zrobią, chociaż by się bardzo starali. Jestem chłopcem. Tak tylko wspomnę. Jeśli się dobrze rozejrzeć to widać też i dealerów. Zapomniałem dodać na początku, że każdą dzielnicą ktoś się opiekuje. Mieszkam tu już 16 lat a jakoś nigdy się tym nie zainteresowałem. Więc nie wiem. A wydaje mi się, że taka wiadomość, by się teraz przydała. Ten Pan od utrzymywania porządku, jest po to, by pójść do niego o pomoc. Ale słyszałem, że kawał chuja z niego, więc muszę poradzić sobie sam.
- Przepraszam. Gdzie tu znajdę jakiś nocleg? - zaczepiłem pierwszego lepszego faceta. Nie chce mi się szukać w miarę porządnej osoby, za dużo szukania.
- A masz forsę? - złodziej, jestem tego pewny. To chyba oczywiste, że skoro pytam się o nocleg, to mam kasę.
- Nie mam. Chcę na ładne oczy. - idiota...
- Hmmm, ciężko ci będzie na oczy. Prędzej przeszedł by twój tyłek. - złodziej, idiota, zboczeniec. Ciekawe co dalej. A, zapomniałem dodać bezczelny cham.
- Jednak spróbuję. Widzę, że mi nie pomożesz. Możesz udawać, że się nie spotkaliśmy.
- Ja nic nie muszę, słodziaku. Seiji Aida, miło mi cię poznać. - właśnie odniosłem wrażenie, że powinienem już znać tego człowieka. Chyba lepiej będzie się nie pogrążać i pójść dalej. No i tak zrobiłem. Tylko, że daleko nie zaszedłem. Złapał mnie za rękę.
- Odniosłem wrażenie, że nie masz pojęcia kim jestem.
- Wydaje ci się. Doskonale wiem kim jesteś. - nie umiem kłamać, mam nadzieję, że nic nie zauważy.
- No więc, słucham. - przebiegły lis. Jaki podły uśmieszek.
- No więc, ty jesteś tym...Zapomniałem słowa. Poczekaj chwilę. - dobra teraz możesz sobie odpuścić i pójść dalej.
- No, poczekam. Nigdzie mi się nie śpieszy. - co za niedomyślny koleś. Idź stąd! Idź!
- Jesteś tym kolesiem od dzielnicy? - skrzywiłem się lekko, na dodatek zapytałem o to, więc już nie będzie miał żadnych wątpliwości. Pewnie jeszcze nie zgadłem.
- O, masz niewiarygodne szczęście. Nawet udało ci się zgadnąć. Jakbyś chciał coś jeszcze wiedzieć, mogę cię przenocować. Oczywiście nie ma nic za darmo. Ale nie masz się co bać, jestem hetero. Za nim odpowiesz, chcę uprzedzić, że jeszcze nikt mi nie odmówił.
- Dobra. - moja odpowiedź była błyskawiczna. Jeszcze trochę a zrobi się całkiem ciemno. Wtedy lepiej nie wychylać nosa na zewnątrz, a co dopiero znajdować się tam w całości. Więc się zgodziłem. Jeśli jest hetero to nic mi nie grodzi. No chyba, że kłamał...Kłamał?! Nie, nie ma takiej opcji.
- No to chodź. Mam jeszcze robotę. Odprowadzę cię. - i poszedłem. W tej części mnie jeszcze nie było. Wolę znane miejsca, ale sytuacja teraz tego wymaga.
- A dokładnie to gdzie idziemy? - no co, ciekawość wzięła górę. Nic na to nie poradzę.
- Zobaczysz.
- Kiedy?
- Zamknij się.
- Niemiły idiota. - burknąłem sobie pod nosem.
- Słucham? - może uda mi się jeszcze wykręcić.
- A nie, nic takiego. Musiało ci się coś przesłyszeć. - wątpię, żeby to łyknął, ale nic nie odpowiedział, więc może być.
- Dobra jesteśmy na miejscu. Jak ci się podoba? - o kurwa...z kim ja poszedłem?
- Przecież to jest burdel!
- Liczy się, że będziesz miał gdzie przenocować. Jeśli masz pieniądze, to nie ma się o co martwić. Możesz spać spokojnie. Ale jeśli ich nie masz, to musisz niestety zapracować na nocleg.
- Nie chcę. Idę stąd!
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Już za późno. Jesteś w moim burdelu, co oznacza, że jesteś już moją własnością. Proste. Jeśli uciekniesz i tak cię znajdę. A jak już cię złapię, to wtedy porozmawiamy inaczej. Rozumiesz?
- Nie i nie chcę zrozumieć! Poczekam tylko aż wyjdziesz. Już mnie więcej nie zobaczysz. - gdzie ja się do cholery władowałem?! Skończę jako prostytutka, jeśli szybko czegoś nie wymyślę.
- Właśnie zrobiłeś najgłupszą rzecz. Uprzedziłeś mnie, że chcesz uciec. Ale jeśli tak, próbuj. Masz trzy szanse. Za czwartym razem zostaniesz moją prywatną zabawką.
- Mówiłeś, że jesteś hetero. - nic już nie rozumiem. Namieszał mi w głowie.
- Może dla ciebie się przerzucą? Bay, bay! - poszedł sobie. A jaki jest pewny, że wygra. Mam trzy szanse, ale nie powiedział, że muszę je wykorzystać od razu. Uśpię jego czujność, a do tego czasu muszę wykombinować jakąś kasę. Nie z kurwienia.

6 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Świetnie się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Świetnie się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne, z resztą tak jak Mist i Zakochany ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie zaciekawiło mnie to opowiadanie. Mam nadzieję, że uda mi się doczytać do samego końca!

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowicie wciągające już od samego początku! Takiego opowiadania które zachęciłoby mnie od pierwszych słów - jeszcze nie czytałam wcześniej. Lecę czytać dalej ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezły pomysł i bardzo dobrze napisane ^^
    Podoba mi się charakter Juna. Chociaż trochę mu też współczuję.
    No nic lecę czytać dalej :3

    OdpowiedzUsuń