Szedłem za Isao grzecznie, prawie tak
jakbym szedł do cioci na niedzielny obiadek. Z taką tylko różnicą, że
Aida w ogóle nie przypominał miłej, pachnącej i uśmiechniętej cioci z
niedzielnego obiadku. Wyglądał raczej jak rzeźnik, który tylko myśli o
tym, w jaki sposób wypatroszyć swoją ofiarę. Porównanie może dość
nietypowe, ale jakże trafne. Chyba nie znajdę osoby, która by się ze mną
nie zgodziła. Jakieś głosy sprzeciwu? Tak jak myślałem. Cisza na sali.
Byliśmy już w połowie drogi, kiedy Ito poszedł w zupełnie innym
kierunku. Za nim się zorientowałem, o co chodzi zobaczyłem przed sobą
demoniczne spojrzenie Aidy. Naprawdę niczego nie wyolbrzymiałem,
wyglądał jak demon. Właściwie to nawet zajmował się podobną robotą.
Zeszmacił moje piękne, niewinne ciało i tak oto stałem się dziwką. Ależ
moja historia jest skomplikowana, aż sam nie mogę się temu nadziwić.
Wracając do demonicznych oczu, dalej mi się przyglądały. Oczywiście
zrobiło mi się miękko w nogach, przestałem racjonalnie myśleć, nie
twierdzę, że kiedyś tak robiłem, ale nie pora na to. Chciałem
odwzajemnić to piorunujące spojrzenie, ale mi nie wyszło. Stwierdziłem,
iż on jest demonem na wyższym szczeblu, a ja mam jeszcze za mało
doświadczenia. Postanowiłem wykorzystać moje anielskie atuty, które
jeszcze w mnie tkwiły. Zrobiłem duże oczy i starałem się nimi nie
mrugać, w końcu zaczęłyby łzawić, a mi może jakoś by się upiekło. Jednak
Seiji nie chciał czekać na moje aktorskie łzy. Nawet domyślił się, o co
mi chodziło.
- Marny byłby z ciebie aktor, kochaneczku.
-
Ależ nie musisz mi tak słodzić, misiaczku – łatwo się domyślić, że
zdania wypowiedziane przeze mnie i Aidę tak ociekały ironią, że aż
kapało.
- Długo zastanawiałem się, jaka kara będzie dla ciebie odpowiednia.
-
I co tam dla mnie wymyśliłeś? - przerażał mnie ten jego spokój.
Myślałem raczej o opcji zło. Już tłumaczę: krzyki, wrzaski, bicie,
wyzwiska, gwałty itd. Spokój nie wchodził opcję zło.
- Zobaczysz na miejscu. Mam nadzieję, że nie lubisz niespodzianek.
-
Uwielbiam – miałem wielką ochotę skłamać i to zrobiłem. Nienawidzę
niespodzianek! Nie w wykonaniu demona. I powtórka z historii, znowu
szedłem grzecznie za moim panem. Ale oni mi się często zmieniają.
Doszliśmy na miejsce. Kiedy weszliśmy do budynku zrobiło się strasznie
cicho. Czasami było tylko słychać jakieś pojedyncze głosy, które zaraz
się urywały. Zrobiło mi się niedobrze. Jak oni wszyscy się go boją! Ja w
zasadzie też, ale tylko czasami.
-
Więc? - zapytałem, bo nie mogłem wytrzymać. Chciałem wiedzieć, na jak
wielki fizyczny ból mam się przygotować. Nie odpowiedział. Złapał mnie
za dłoń i zaciągnął na górę. Otworzył jakieś drzwi i wepchnął mnie do
środka.
- Od dzisiaj będziesz mieszkał z nią w jednym pokoju – miałem ochotę wyciąć mu ten uśmieszek z twarzy.
- O kur... - tyle byłem w stanie powiedzieć, jak na razie.
- No, kurwa. Mam na nadzieję, że dobrze będziesz się dogadywał z nową przyjaciółką.
- Nie możesz mi tego zrobić!
- Dlaczego nie? - spytał jakby nigdy nic.
-
Bo nie! Już bym wolał żebyś mnie zgwałcił! - co ja tam na końcu
powiedziałem? Czas! Czas, tak chciałbym cofnąć czas. Od dzisiaj zaczynam
najpierw myśleć, dopiero potem mówić.
-
Ostrożnie z życzeniami – uśmiechnął się do mnie jakoś tak dziwnie, a
potem wyszedł. Oczywiście słychać było, jak zamyka drzwi na klucz.
Zostawił tu nas żebyśmy się pozabijali. A właśnie! Zapomniałem wspomnieć
z kim tu utknąłem. Blondyna. Ta, to była Blondyna. Tak, właśnie TA
Blondyna. Ja stałem obok drzwi ona obok okna. Staliśmy tak i mierzyliśmy
się nawzajem. Nie wiem ile by to potrwało gdyby nie to, że ona odezwała
się pierwsza.
- Zrobi to – powiedziała niezwykle mądrze Blondyna.
- Niby co? - a ja niezwykle mądrze zapytałem.
- Spełni twoje życzenie młotku – nazywając mnie młotkiem wypowiedziała mi wojnę!
- Chyba zacznę się bać. Patrz! Cały się telepię!
- Aaa! Zamknij się! Nie mam na to ochoty mały zasrańcu - uwaga kipię!
-
Jestem ciekaw, dlaczego tu ze mną wylądowałaś. Też musiała mu coś
zrobić. Wiem! Przeruchał cię już tyle razy, że mu się znudziłaś. W sumie
to się mu nie dziwię. W końcu ile razy można wsadzać w tą samą dziurę. -
poczułem się lepiej. Teraz to ona kipiała.
-
Uważaj żeby twój tyłek nie zastąpił mojej dziury. Zobaczymy kto z
naszej dwójki niedługo będzie skamla i wił się pod ciałem Siji'ego -
szmata. Stosunek z Aidą to ostatnia rzecz, którą bym chciał robić.
- Też mi coś. Przecież on jest hetero – nie wiem dlaczego, ale Blondyna szczerze się zdziwiła, gdy to usłyszała.
- Kto ci to powiedział? - spytałam nie z niekłamanym zaciekawieniem.
-
On – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. I co? No właśnie to! Wybuchła
wielkim śmiechem. Zrobiło mi się dosyć niekomfortowo. Po części nie
wiedziałem o co jej chodzi. Najstraszniejsze było jednak to, że
zaczynałem się powoli domyślać.
- I
ty mu uwierzyłeś! Też mi coś! Ale z ciebie łatwowierny kretyn. Nie mam
pojęcia, co Aida dla ciebie zaplanował, ale pewnie niedługo się dowiesz.
- Chcesz przez to powiedzieć, że on jest...
-
Bi – ta szmata popłakała się ze śmiechu, a ja prawie zszedłem na zawał.
Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi. Czułem, jak moja dusza
opuszcza już ciało. Tyle tylko, że w drzwiach pojawił się jakiś mały,
zasmarkany chłopaczek.
- Obiad! -
krzyknął wesoło. A ja i blondyna popatrzyliśmy na sobie entuzjastycznie,
potem z nie mniejszym entuzjazmem na chłopaczka.
Aida ty! Zgin, przepadnij!
OdpowiedzUsuńA blondynka niech idzie razie z nim do piekła.
Jun wierzę w ciebie . Nie daj się!