- Co chcesz do picia? - z odrętwienia wyrwał mnie głos Aidy.
-
Formalinę – właściwie to nawet nie zastanowiłem się nad tym, co
powiedziałem. Jak zwykle. Wszyscy zebrani popatrzyli się na mnie z
wymalowanymi głupawymi uśmieszkami. No wszyscy oprócz Aidy. Jego
uśmiechanie się ogólnie boli, więc pewnie wyszedł z założenia, że
zaprzestanie tego bolesnego rytuału. Szkoda, że tylko tego. O i jestem
ciekawy, co tym razem dla mnie wymyślił. Mam nadzieję, że poczeka z tym
do powrotu. Nie chcę żeby inni widzieli jak cierpię. To byłoby straszne.
Chociaż może ktoś by go powstrzymał? Przypuszczam, że nie. Dla nich
wszystkich pewnie byłaby to świetna rozrywka.
-
Obiecuję, że spełnię twoją prośbę od razu po powrocie – popatrzył na
mnie krzywo, no jakby prosto nie umiał. Pfff, czy ja przypadkiem nie za
bardzo się zrelaksowałem? Przecież nie przesiedzę całego wieczoru pocąc
się ze strachu.
W końcu wyszło na to,
że nie miałem pojęcia co mi zamówił. Modliłem się tylko żeby nie było
za mocne. Jeszcze się za odważny zrobię i później będzie płacz.
-
Ne, Isao zabawmy się dzisiaj – powiedziała jedyna kobieta w
towarzystwie. Mi się aż gorąco zrobiło. Ito z kobietą?! Lekko
prychnąłem. Przepraszam, ale nie byłe w stanie sobie tego wyobrazić. Nie
wiem dlaczego. Po prostu on mi nie pasował do kobiet i tyle. Poza tym,
Ito był za doskonały jak dla niej. Ten chuderlak w ogóle do niego nie
pasował.
- Coś ci nie pasuje
szczeniaku?! Co?! - o w mordę. Prawie do mnie skoczyła z pazurami, tylko
Maximilian ją przytrzymał. Ona naprawdę chciała mi coś zrobić! Ja się
nie bawię z takim towarzystwem. To jest zbyt niebezpieczne.
-
Uspokój się napalona wiedźmo – chyba jednak zostanę. Oni wszyscy się
tak do siebie odnoszą? Chcę tego posłuchać. Znowu zachciało mi się
śmiać. Doszedłem do wniosku, że u tych dzielnicowych to jest jakoś
odwrotnie. W pojedynkę są bardziej straszni niż całą grupą. Co jest
poniekąd dziwne.
- Że co? Myślisz, że
skoro jesteś moim bratem, to wolno ci się tak do mnie odnosić. Obiecuję,
że cię zabiję! - co za dzika kobieta. Nie będę więcej przy niej
prychał. Boję się jej. Wiem, że na pomoc Aidy nie ma co liczyć.
Przypuszczalnie ona biega szybciej ode mnie, więc bym nie uciekł. I to
wszystko zaprowadziło mnie do jednego wniosku. Nie prychać! I jeszcze
chwila moment. Ona powiedziała brat. Brat?! To sobie rodzinny biznes
załatwili. Super. Kolejny powód do tego, by znią nie zaczynać.
-
Obiecywałaś już setki razy. Spełnisz kiedyś tą obietnice, czy mam ci
zademonstrować, jak to zrobić? Oczywiście na twojej osobie – ziewną,
wspaniały pan Max ziewną. Dobrze, że nie ma wglądu do mojej głowy, bo za
Max'a zostałbym zabity. Pamiętam tę jego obsesję i raczej długo jej nie
zapomnę...
- Na Boga! Zamknijcie się wreszcie! - wtrącił się Jiro. Mi ogólnie ich kłótnia nie przeszkadzała, dopóki nie była o mnie.
-
Mira zaczęła – powiedział jak małe obrażone dziecko. Ja tu zwariuję.
Przysięgam, oszaleję! Muszę wyjść, przecież nie będę się przy nich
śmiać. Dalej się trochę bałem.
- Muszę wyjść do łazienki... - wyszeptałem ledwo słyszalnie do Seiji'ego.
-
Idź, tylko się nie zgub po drodze. Marny twój los jeśli będę musiał cię
szukać – wierzę na słowo i nie zamierzam sprawdzać. Aczkolwiek z moją
orientacją trudno będzie się nie zgubić. Ale dla dobra swojej pupci
muszę się postarać.
Wyszedłem i jakoś
bez problemów trafiłem do WC. Tyle, że już mi się śmiać nie chciało.
Wracać też mi się nie chciało. Może jakbym uciekł, to... Nie! Nie ma
szans na to, że moja ucieczka się uda. Żadna się nie udała, a po każdej
próbie bolało.
Oparłem się o parapet i popatrzyłem przez okno. Już czułem zapach wolno...
-
Czy twoim zdaniem nie pasuję do kobiet? - gdy usłyszałem te słowa nad
uchem dosłownie podskoczyłem. To był, ja przecież, ja, to znaczy on, ja
doskonale znałem ten głos! Ito! Odwróciłem się gwałtownie by sprawdzić
swoje przypuszczenia. No, sprawdziły się.
-
Tak, to znaczy nie... - czemu ja przy nim nie mogę powiedzieć nic
sensownego. Ponadto on w ogóle nie poprawiał sytuacji. Cały czas ten
obojętny wyraz twarzy.
- Więc zostałeś kochankiem Aidy? - chociaż bardziej wyglądało to na stwierdzenie niż pytanie.
- Ja tego w ogóle nie chciałem! - krzyknąłem lekko oburzony. I zaraz, czemu ja się przed nim tłumaczyłem?
-
Oczywiście – lekko się ode mnie odsunął. Co ja, trędowaty? To, że Seiji
mnie dotykał, nie znaczyło, że cały jego syf przeszedł na mnie.
- Czemu tu przyszedłeś? - pewnie chciał mnie wykorzystać! Jestem tego pewny! Rozszyfrowałem go. Ha!
-
Zapalić – I faktycznie. Otworzył okno i zapalił papierosa. Tylko czemu w
łazience? Na pewno było jakieś miejsce do tego przeznaczone.
Przynajmniej tak mi się wydawało. Stałem, jak ten kretyn i przyglądałem
się jak Ito się zaciąga. Czy coś takiego, jak racjonalne myślenie we
mnie umarło? Ale to nie było najgorsze. Ja chciałem żeby zgasił tego
cholernego papierosa i mnie pocałował. Bo w końcu kto jest ważniejszy?
Raczej ja. Przynajmniej w moim mniemaniu.
- Aida będzie cię szukać – wymamrotał prawie do siebie. Dobrze, że nie jestem przygłuchy, bo bym nie usłyszał.
-
Masz rację – całe napięcie ze mnie zeszło. Byłem święcie przekonany, że
nic mi już nie zrobi. Więc odwróciłem się i już prawie poszedłem, tylko
Isao złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Oparł mnie o drzwi
do jednej z toalet i pocałował. O rany, to było coś nieziemskiego.
Poczułem się jak w niebie. Nasze usta były złączone, a ja nie miałem nic
przeciwko. Nie przeszkadzał mi nawet zapach papierosów. Oddałem się mu
całkowicie. Czułem jak jego język bawi się moim i nie zamierza przestać.
Jego ręka zjechała na mój pośladek i lekko go ścisnęła. Zamruczałem z
rozkoszy. Na koniec tylko lekko przygryzł moją dolna wargę. Popatrzył na
mnie i wyszedł bez słowa wyjaśnienia. Ja za to byłem dalej
nieprzytomny. Można powiedzieć, że byłem dwadzieścia centymetrów nad
podłogą. Popatrzyłem w lustro. Moja twarz okryła się jasnym, czerwonym
odcieniem. Świat mi wirował przed oczami. I jak ja do cholery wrócę
teraz do tamtego pomieszczenia?!
A jednak Isao! Dajws kotku!
OdpowiedzUsuńWierzę w ciebie. Tylko nie oddawaj już Juna nikomu bo cię zabije ;-;
W sumie nadal mię rozumiem dlaczego oddał go wtedy Maxowi ;-; Wtf!