środa, 29 sierpnia 2012

13. Dzielnice

 Dotarliśmy w końcu do jego zamczyska. Jestem tu drugi raz, a boję się tak, jak za pierwszym. To miejsce jest straszne! Chociaż bardziej straszny byłby teraz Aida. Zostawiłem mu na biurku, obok kluczyka i kajdanek, przemiły liścik. Miałem natychmiastowy przypływ weny. Jednak treść zachowam dla siebie. Wolę nie zbliżać się do niego przez następnych kilka żyć. Jestem ciekaw, czy od Ito będzie łatwiej uciec. Wolę nie myśleć, co on bym i zrobił, jakby mnie przyłapał. Ten facet wygląda na takiego, który nie ma żadnych zahamowań. Nie, ma zahamowanie mówienia, ale to jest coś zupełnie innego. Popatrzyłem na niego ukradkiem, w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Mógłbym teraz się odwrócić i pójść gdzieś tam. Nie wiem gdzie dokładnie, znając moje możliwości zgubiłbym się. Zaraz pewnie zostanę wykorzystany. Będę płacił za czynsz sowim ciałem. A wszystko dlatego, że chciałem zrobić na złość temu blond dupkowi. Mam wrażenie, że wkopałem się jeszcze bardziej. Nich mnie ktoś wykopie!
- Idź tam. Przygotuj się. - ale mnie zaskoczył! A poza tym wydaje mi tak krótkie polecenia, jak do psa. Wiem, że nie wyglądam, ale jestem w stanie zrozumieć bardziej złożone zdania. Co on miał na myśli mówiąc, żebym się przygotował? Do czego? Mniejsza z tym, poszedłem tam. Pierwsze, co zobaczyłem, to łóżko. Drugie, co przykuło moją uwagę, to kilka szmat leżących na tym właśnie łóżku. Nie musiałem nawet czytać kartki, która się na nim znajdowała. Wiedziałem, że mam się w to przebrać. Nie miałem pojęcia, że Ito kręcą przebieranki. Jednak ubrałem się w to, to są krótkie dżinsowe spodenki, obcisły różowy podkoszulek na ramiączkach, a na to luźniejsza czarna bluzka, która odkrywała jedno ramię. Nie to, że jestem zakochany w sobie, ale wyglądałem całkiem seksownie. Boże, jak to zabrzmiało. Lepiej to wyciąć, zaraz zacznę nienawidzić siebie jeszcze bardziej. Drzwi się otworzyły i ku mojemu wielkiemu, ogromnemu zdziwieniu w ogóle nie pojawił się w nich Isao!
- Aaaa! - pierwszy odruch przestraszonego dziecka. Mimo wszystko nadal uważam siebie za dzieciaka.
- Nie krzycz, bo się wystraszę i ucieknę. - ziewnął. Brak szacunku dla rozmówcy.
- To chyba ja powinienem uciekać.
- Ta? - znowu ziewnął. Może mu zaproponować kawę, czy coś takiego.
- Kim ty jesteś i dlaczego nie ma tu Ito?
- Aż tak się na niego napaliłeś? - wyszczerzył swoje zęby. Najchętniej bym je powybijał. Ale koleś wyglądał dosyć, nie, nawet bardzo groźnie.
- Głupek. Kim jesteś? - nie lubię takich sytuacji. Czuję się cholernie niepewnie.
- Maximilian Morri, druga dzielnica. - o mamo...
- Dlaczego wy wszyscy macie takie straszne facjaty?! - wiem, powinienem zareagować zupełnie inaczej. Mój rozmówca także nie spodziewał się czegoś takiego.
- Mam odpowiedzieć, czy to jedno z tych pytań, na które się nie odpowiada? - ziewnął, po raz trzeci. Kto da więcej?
- Nie ważne, gorzej być już nie może.
- Uwierz, że może.
- Co masz na myśli? - dlaczego zapytałem, skoro nie chcę znać odpowiedzi?
- Zobaczysz, jak wrócisz do Aidy. Nie pamiętam, kiedy go ktoś ostatnio wkurwił, tak jak ty. - właśnie dlatego nie chciałem znać odpowiedzi...
- A konkretniej? - nie ma mowy, żebym tam teraz wrócił.
- Zobaczysz. Nie przyszedłem tu rozmawiać. - znowu się do mnie uśmiechnął i jakoś tak dziwnie popatrzył na moje nogi, przy okazji oblizując usta. Tym razem nie ziewnął.
- A po co? - błagam, powiedz, że po autograf!
- Po twój tyłek. - ziewnął. Zaraz mnie szlag trafi!
- Może najpierw się wyśpij. - burknąłem, miałem już dosyć jego ziewania. Niestety moje słowa podziałały, jak płachta na byka. Podszedł do mnie szybkim i decydowanym krokiem. Przewrócił mnie tak, że z całym impetem wylądowałem na podłodze. Na mojej twarzy zapewne pojawił się „piękny” grymas. Poczułem, jak jego wielka dłoń zaciska się na moim gardle. Miałem wrażenie, że zaraz zginę. Robiło mi się coraz słabiej, a świat zaczynał wirować. W końcu Morri puścił moje gardło, a ja zachłannie zacząłem łapać powietrze, niemiłosiernie się przy tym krztusząc.
- Zagramy według moich reguł. - powiedział do mnie dosyć spokojnie. Po chwili w jego ręce błyszczał nóż.
- Co to, za reguły? - spytałem, chociaż słowa ze strachu nie chciały mi przejść przez gardło.
- Dzięki, że pytasz. Za każdą dokuczliwą uwagę, bądź sprzeciwienie się, przejadę tym, po twojej gładkiej skórze, zostawiając na niej przepiękny ślad. - on nie żartował, w jego oczach bardzo wyraźnie można było dostrzec chęć mordu.
- Więc Max, co mam robić? - powiedziałem dosyć przekornie, z pełną świadomością tego, iż zaraz mogę zginąć. Tyle tylko, że na chwilę mnie zaćmiło. Poczułem, jak mój policzek robi się coraz cieplejszy i zaczyna cholernie piec. Na dodatek walnąłem się w głowę. Ile ten koleś ma siły? Ała! Instynktownie załapałem się za miejsce, w które przed chwilą zostałem uderzony.
- Max? Przedstawiłem się chyba na początku. Czy tylko mi się wydaje? - nie bardzo rozumiałem, o co mu chodzi.
- Maximilian...
- Dobry szczeniak. Szybko się uczysz. - a więc o to, ten cały raban. Skąd miałem wiedzieć, do cholery?! Pierwszy raz gościa na oczy widzę! Kolejna osoba na mojej liście nienawiści. Jestem pewny, że zajmie drugi miejsce. Niestety pierwsze, zaszczytne należy już do Aidy. Morri ściągnął ze mnie tą luźniejszą bluzkę i rzucił gdzieś na bok. Drzwi otworzył się i do pomieszczenia wszedł Isao. Usiadł na łóżku i zaczął się nam przyglądać. Ja dalej byłem na podłodze razem z Maximilianem. Cała ta sytuacja, był dla mnie bardzo dziwna. Czy on sobie przyszedł, tak po prostu popatrzeć?
- O co tu chodzi? - wydukałem zrozpaczony.
- Nie przejmuj się nim. Nic ci nie zrobi, przynajmniej teraz. W tej chwili powinieneś obawiać się tylko mnie. - odpowiedział mi, ten dzisiaj poznany psychol. Ito za to, siedział i w ogóle się nie ruszał. Wyglądał, jak posąg. Do świata ludzi ściągnął mnie Max, łapiąc tak mocno za nadgarstki, że jakbym mógł, to już umarłbym z bólu. Poczułem, jak jedną rękę wsadził mi pod bluzkę, która jeszcze jakimś dziwnym cudem się na mnie znajdowała i zaczął bawić się moim sutkiem. Nóż leżał blisko mojej głowy, tak że mogłem go z łatwością dostrzec. Chyba miał mnie straszyć, czy coś takiego, bardzo dobrze mu to wychodziło. Bałem się nawet oddychać, żeby przypadkiem nie urazić dumy pana Maximiliana. Ten padalec nachylił się nade mną i pocałował. Wydaje mi się, że jestem masochistą, ponieważ, gdy tylko wepchał mi język prawie do gardła, to go ugryzłem. Syknął z bólu i pochwycił za nóż, który leżał obok mnie. Jedną ręką dalej trzymał mnie za nadgarstki, więc o ucieczce nie było mowy. Poczułem, jak ten kawałek metalu wbija się w moje udo, zajęczałem z bólu i poderwałem nogę do góry. Gdybym wiedział, że go kopnę, w życiu bym tego nie zrobił. Nie miałem nawet odwagi, spojrzeć teraz na jego twarz. Pewnie wyglądał, jak diabeł, albo jeszcze gorzej. Zamknąłem oczy i czekałem na to, co się wydarzy. Wiedziałem jedynie, że zrywa ze mnie pozostałe części garderoby i odwraca na brzuch. Następnie poczułem nóż, który ty razem wbił mi się w plecy. Szybkie i głębokie cięcie oraz mnóstwo bólu. Łzy zaczynały mi napływać do oczu, ale nie maiłem zamiaru płakać. Chociaż i tak wiem, jak to się skończy. Nienawidzę siebie za to, że jestem tak cholernie słaby. Poczułem, jak Morri złapał mnie za uda i bez żadnego przygotowania wszedł we mnie. Jęknąłem strasznie głośno. Jęczałem za każdym razem, gdy poczułem pchnięcie. Bolało, tak niemiłosiernie bolało. Zacząłem płakać. W tym momencie bardziej nienawidziłem siebie. Denerwował mnie mój głos, moje jęki i moje łzy. Wiedziałem, że takim zachowaniem sprawiam przyjemność Maximilianowi. Poczułem, jak dochodzi wewnątrz mnie. Zrobiło mi się niedobrze. Usłyszałem, jak się podnosi i żegna z Isao. Nie miałem ani odwagi, ani siły by się odwrócić. Po kilki sekundach podszedł do mnie Ito. Dotknął mnie i przewrócił na plecy. Przejechał lekko palcem po moim policzku i powiedział:
- Teraz moja kolej. - a ja głupi miałem nadzieję, że to już koniec mojej męki. Ten czarnowłosy drań rozpiął sobie spodnie. Przybliżył się do mnie. Wziął moje nogi na swoje ramiona i tak, jak jego poprzednik, bez zbędnych ceregieli wsadził swojego penisa w mój tyłek. Zamknąłem oczy. Łzy spłynęły po moim policzku. To było za dużo, jak na jeden dzień. Miałem dosyć. Chciałem zniknąć.
- Otwórz oczy, patrz się prosto na mnie. - Nawet nie przyszło mi do głowy, by się sprzeciwić. Ruchy Ito były przyjemniejsze, był nawet bardziej delikatny od Morriego. Poczułem, jak wziął mojego członka do ręki i zaczął się nim bawić. Zrobiło mi się tak przyjemnie, że zacząłem pojękiwać i ruszać biodrami. Kiedy zdałem sobie z tego sprawę, zrobiłem się cały czerwony i zakryłem twarz dłońmi. Oczywiście Isao szybko na to zareagował. Odsłonił moją twarz, a ja doszedłem patrząc mu się prosto w oczy. Mógłbym nawet stwierdzić, iż uśmiechnął się do mnie lekko. Ale to mogła być tylko moja wyobraźnia. Ito w końcu doszedł. Wyszedł ze mnie i pochylił się nad moim nagim ciałem. Przybliżył swoją twarz i mnie pocałował. Jego nie miałem zamiaru ugryźć. Odwzajemniłem pocałunek, znowu zrobiło mi się dobrze. Przywarłem do niego, cały. Kiedy skończył mnie całować, jakoś tak dziwnie na mnie popatrzył.
- Jutro oddam cię Aidzie. - co? Nie wierzę! Ja, nie chcę...

1 komentarz:

  1. Nie rozumiem go ;-;
    Q ogóle ;-;
    Odaje go innemu facetowi do gwałtu a teraz chce oddać Aidzie?!
    Nic już nie wiem.

    OdpowiedzUsuń