- Jak mogę się stąd wydostać? - spytałem z nadzieją, że mi odpowie. Stałem tak przez dłuższą chwilę, czekając na odpowiedź.
- Nie lubię rozmawiać.
- Ja też i nie mam zamiaru nawiązywać z tobą, jakiejś gorącej konwersacji. Po prostu, chcę się stąd wydostać! - nie wiem dlaczego, ale przestałem nad sobą panować. Tak po prostu.
- Tam są drzwi. - pokazała bezwiednie ręką, wzroku jednak nie oderwała od tego, czemu przyglądała się od mojego wejścia.
- Wiem, jak wyjść z pokoju. Nie wiem tylko, jak trafić do drzwi wyjściowych tego budynku. - starałem się być nieco spokojniejszy. Co mi za cholerę nie chciało wyjść. Jakoś wszyscy tutaj działają mi na nerwy.
- Masz ze sobą problemy.
- Nie pytałem o zdanie, na mój temat. - cały czas wpatrywała się w jedno miejsce. Co ona zobaczyła tam takiego, do cholery?!
- Więc wyjdź.
- Mówiłaś na początku, że nie lubisz rozmawiać.
- Lubię, ale nie potrafię. - nie rozumiem. Chyba coś jest ze mną nie tak. Jestem pewny tego, co usłyszałem.
- Fajnie. Wiesz, jak stąd wyjść?
- Jesteś jak dziecko. Nienawidzę takich, jak ty, jednocześnie im zazdroszcząc. - atmosfera
zaczynała robić się nieco dziwna. Dziewczyna nie wpatrywała się już w
ścianę. Swój wzrok przeniosła na mnie. Jednak nie patrzyła mi w oczy,
tylko na klatkę piersiową. Jakby jej niewidoczny punkt przeniósł się na
mnie. Bardzo, ale to bardzo nie podobało mi się to.
- Możliwe, że tak jest. Jednak nie wiedzę w tym powodu do zazdrości! Czasami gadam same głupoty. Więc, co cię w tym tak kręci?
- To, że mówisz, rozmawiasz. Wyjdź proszę. Męczysz mnie.
- Nawzajem! - wyszedłem
stamtąd wielce oburzony. Jakaś panienka, która mnie w ogóle nie zna,
nie będzie mi mówić, że ją męczę. Chociaż jakby nad tym głębiej
pomyśleć, to ja zachowywałem się tak w stosunku do wszystkich tutaj
poznanych. W trakcie moich „wielkich” rozważań wpadłem na coś, raczej na
kogoś. To „kogoś” było łudząco podobne do Aidy, złego Aidy. Z uporem
maniaka udawałem, że na niego nie wpadłem i próbowałem iść dalej.
Próbować zawsze można, jak zwykło się mówić.
- Co robisz w tej części budynku? – zabrzmiał głos wielkiego, boskiego Seijiego.
- Sprawdzam kanalizację. - mniejsza
z tym, że to perfidne kłamstwo. Przecież on nie musi tego wiedzieć,
chociaż i tak pewnie wie, ale wolę pozostać przy nadziei, że jednak nic
nie wie.
- Słucham? - a teraz bawimy się w telefon. Halo? Czy tu centrala? A, to przepraszam.
- A, nie ważne. Tak mi się tylko wyrwało.
- Coś ci się ostatnio za często wyrywa. Chodź ze mną.
- Już idę... - chęci
i „energia” normalnie ze mnie buchały. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak
powoli szedłem. Aida, jakoś tak dziwnie szybko się oddalał.
- Jeśli nie ruszysz swojego tyłka, to będę cię prowadził trzymając za włosy. Ciekawy jesteś, jakie to uczucie? - ten
koleś potrafi niezwykle szybko motywować ludzi. Już po sekundzie
szedłem grzecznie przy jego nodze, jak szkolony piesek. Aż mi się rzygać
zachciało. Zrobiłem się jakiś ugodowy i to mi właśnie nie pasowało.
Jakoś doszedłem do celu, niezmiernie brzydzą się swoją osobą. Wszedłem
do pokoju, w sadzie nie mam pojęci dlaczego mnie tu za sobą przytargał.
- Gdzie my jesteśmy? - spytałem z czystej ciekawości.
- W moim pokoju. - nie dobrze...
- A po co, ja tutaj? - drążyłem dalej.
- Zrelaksuj mnie. - co za absurdalne polecenie! Niby jak mam to zrobić?! Zatańczyć i zaśpiewać?! Chyba go pojebało.
- Dokładnie, co masz na myśli? - tylko spokojnie.
- Relaks.
- Całkiem sympatycznie... - wyrwało
mi się, a na mojej twarzy w tym czasie wymalował się „przepiękny”
grymas. Co w ogóle nie uszczęśliwiło Aidy. Wielka szkoda, bo to w tej
chwili jedyne, na co mnie stać. Seiji położył się na łóżku i gestem ręki
pokazał, żebym zrobił to samo. Nie ma szans, na pewno się na to nie
zgodzę. Chociaż dobrze wiem, że i tak tam wyląduję. Pytanie tylko, czy
po dobroci, czy przymusem. Stawiałbym raczej na to drugie.
- Już! - wrzasnął
na mnie. Dosyć nie pewnie położyłem się obok. Leżałem sztywno, jak
kłoda. Prawie nie oddychałem. Seiji zrobił coś, co mnie bardzo zdziwiło.
Mianowicie przytulił się do mnie i zasnął! Najzwyczajniej w świecie
zasnął! Niewiele myśląc wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Była tak
przyjemnie ciepła, że i ja zrobiłem się senny.
Awww *O* cudo!
OdpowiedzUsuńJak słodko!
OdpowiedzUsuńCudowna końcową scenka ^^