środa, 29 sierpnia 2012

11. Dzielnice

Postanowiłem zrobić sobie małą przerwę od myślenia nad tym, dlaczego to i tamto. Chodzi oczywiście o Seiji'ego i Ito. Nie wiem, którego określę jako „to”, a którego jako „tamto”. W tej mojej przerwie doszedłem do niesamowitych wniosków. Otóż stwierdziłem, iż klucz basowy jest o wiele bardziej fascynujący od wiolinowego. Dla niewtajemniczonych chodzi o klucze, które leżą na pięciolinii. Nuty, bemole, krzyżyki, pauzy, metrum i te sprawy. Wracając do kluczy. Basowy przypomina mi ucho albo połowę serca. Serca, które nie znajdzie swojej połowy, z bardzo prostych przyczyn. Nikt nie rysuje go w drugą stronę. Jeżeli jednak porównać go do ucha, to zawsze będzie miał dwa kolczyki. A wiolinowy, jest przereklamowany. Nie to, że żywię do niego nienawiść, czy jakąś osobistą urazę. Po prostu „wihajster” i tyle. Jest instrument, na którym chciałbym zagrać, taki jeden, jedyny. Dźwięki płyną, są piękne i pieszczą ucho słuchacza. Wiolonczela. Piękny instrument, prawda? Do tego melodia zapisana w kluczu basowym. Moje przemyślenia to wyłącznie moja sprawa. Nikt mi przecież, że tak to ujmę, w głowę nie zagląda. Pewnie, źle to ująłem, ale mam do tego prawo! Zaczynam wariować, nie wspomniałem o drugim powodzie rozmyślania, nad kluczem basowym. Jest to Misio-chan. Już wyjaśniam. Przyczepił się do mnie jakiś chłopiec, z miśkiem. To, że nosi misa, a jest mniej więcej w moim wieku, w ogóle mi nie przeszkadza! Jego sposób mówienia jest denerwujący. Tacy ludzie powinni być używani do torturowania jakichś szpiegów, więźniów, czy jeszcze Bóg raczy wiedzieć czego.
- Misio-chan się nudzi! - właśnie o to mi chodziło. Głęboki wdech i oczyszczający wydech.
- To mnie zostaw. Pewnie już zauważyłeś, że jestem nudny. - sam nie wiem, czemu tak spokojnie mówię. Chociaż słowa z jakiegoś dziwnego powody nie chcą mi przejść przez gardło. A to ciekawe dlaczego?
- Ale! Siji-san powiedział, że ty będziesz odpowiedni do zabawy... - to ja już wszystko rozumiem! Też na niego kogoś naślę! Albo lepiej! Zaraz znajdę Ito i będę z nim robił różne „niewinne” rzeczy na jego oczach! Hahaha! Chciałbym zwrócić uwagę na to, że autorowi tego pomysłu w ogóle nie sprawia to przyjemności, jest to tylko wykorzystanie w celach potrzebnych. Ładne oświadczenie wymyśliłem? Tak, mi też się podoba.
- Ja ci dam dobrą radę. W ogóle go nie słuchaj. Ten idiota, nie wiem o czym mówi. Właściwie, to on zlepia zdania tak, że nie mają najmniejszego sensu. Prościej rzecz ujmując, ma chyba jakieś upośledzenie. Powiem więcej!
- Jeżeli usłyszę jeszcze jedno zdanie na swój temat, zawiśniesz głową w dół, za oknem.
- Właściwie, to chciałem dodać, iż skończyłem. A to, co wtedy wydobyło się z mych niegodnych ust, było tylko bezczelnym kłamstwem, co do twej zacnej osoby. - coś czuję, że się w tym momencie wkopałem. Miało zabrzmieć, jak przeprosiny, ale że nie wyszło, no tak bywa. Swoją drogą ciekawe, jak się wisi głową w dół.
- Moja zacna osoba zaraz zajmie się tym twoim bezczelnym zachowaniem. - ja o zachowaniu nic nie mówiłem! Facet, trzymaj się wersji! Nie dodawaj bonusów. Niemile widziane w mojej historii.
- Ależ moje zachowanie, miało na celu uświadomienie tego biednego młodzieńca, o twej niedoskonałości, tylko po to, by zaraz wychwalać twe najwspanialsze cechy, o wielki! - postanowiłem ciągnąć tę farsę. Zapomniałem o Misiastym. Stał za moimi plecami, jakby tam było bezpiecznie i wtulał się w tego swojego ohydnego pluszaka. Ja mu się w sumie nie dziwię. Aida miał na twarzy wymalowany tak straszny grymas, że i ja bym się teraz z miłą chęcią za kimś schował. Mimo tego dalej dolewałem oliwy do ognia. Ciekawe, czy istnieje coś po śmierci. Mam dziwne wrażenie, że zaraz się o tym dowiem.
- Twój dzisiejszy limit się wyczerpał. - tak też myślałem.
- Nie ciągnij mnie za włosy debilu. - szlag! Powiedziałem to na głos. Dla wyjaśnienia scena wyglądała tak, że Aida złapał mnie za włosy i zaczął ciągnąć za sobą. Wtedy to ja, wypowiedziałem te magiczne słowa. Mogłem się dzisiaj nie ruszać z łóżka...
- Słucham? Powiedz, że się przesłyszałem. - chciałbym powiedzieć, ale twój wyraz twarzy i mordercze spojrzenie skutecznie mi to uniemożliwiają. Nie uwierzycie! Ten kretyn rzeczywiście wywiesił mnie za okno głową w dół. Czułbym się pewniej, jakby mnie do czegoś przywiązał, a nie sam trzymał. Jak tu jest cholernie wysoko, w dodatku czuję, jak mi się krew przelewa do głowy. Zaraz wybuchnę. Mamo!
- Nie słyszę. - spieprzaj popaprańcu!
- Przepraszam... - jestem najlepszym przykładem na „myśli jedno, mówi drugie”.
- Co ty tam mamroczesz? - ja ci dam mamroczesz! Dobrze słyszałeś. Jak tak można znęcać się nad słabszymi?
- Przepraszam! - czego to człowiek nie zrobi, by się ratować. Ja jestem gotów nawet na powtórzenie swoich słów.
- Coś mówiłeś? Rozkojarzyłem się. Ręce mnie już bolą... - zaraz umrę i to jeszcze przed upadkiem. Zaliczę zgon w trakcie lotu!
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Zrobię wszytko, tylko mnie postaw na ziemi! - zaczynam powoli wpadać w panikę.
- Na, której ziemi? Tej tam na dole? - jakie on ma problemy! Już ja mam mniejsze!
- Nie! Tej obok ciebie! - jeszcze jedno pytanie z jego strony, a naprawdę będę spać dziś w trumnie. Wciągnął mnie! Z niewiadomych przyczyn łzy napłynęły mi do oczu.
- Jeszcze raz usłyszę coś takiego gówniarzu, a wylądujesz na tej ziemi za oknem. Zrozumiano?
- Tak... - nie chcę go wiedzieć! Niech mnie zostawi! Nienawidzę go!

1 komentarz:

  1. Aida to ma podejście nie ma co ;-;
    Na pewno przekona go do siebie w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń