-O, przepraszam. Nie chciałem cię zrzucić. - ta,
nie chciał. Oczywiście, że miał to zaplanowane! Wszystko mówił mi jego
wyraz twarzy. Ten złośliwy, ohydny, obłudny, zakłamany dupek! Na
szczęście rozbudziłem się już na tyle, żeby nie wykrzyczeć mu tego w
twarz. Żeby jakoś się jednak zemścić, postanowiłem odegrać mała rólkę.
Zrobiłem przesłodkie oczka i uśmiechnąłem się sympatycznie.
- Nic się nie stało. - powiedziałem
cicho, ale tak, żeby dobrze usłyszał. I wiecie co? Takiego obrazka się
nie spodziewałem. Mój dręczyciel Seiji Aida zarumienił się. To mnie
satysfakcjonowało w pełni! Ha! Wiedziałem, że odniosłem zwycięstwo.
Chyba zacznę zawsze się tak zachowywać w jego towarzystwie. Będę miał
ubaw po pachy!
- Skoro nic się nie stało, to nie będziesz miał nic przeciwko temu. - ten
jego lubieżny uśmiech. Ma chyba na każdą okazję inny. Mniejsza z tym.
Przybliżył się do mnie, musnął mnie lekko palcem po policzku i...
wywalił za drzwi. To ci dopiero zaskoczenie. Stałem lekko oszołomiony.
Nie wiem, co podziałało na mnie bardziej, wyrzucenie za drzwi, czy to
dotknięcie mojego policzka. Ponieważ znów nie miałem najmniejszego
pojęcia, gdzie się do cholery znajduję, usiadłem pod drzwiami i czekałem
na Aidę. Bardzo to raniło moją dumę, jednak nie chciałem się znowu
zgubić. Doczekałem się...ile można się ubierać?! Przecież to facet! Tak
mi się wydaje...
- Co tu jeszcze robisz? - spytał z oburzeniem, jakby nie wiedział, że mam „świetne” wyczucie kierunku.
- Nie wiem, jak mam trafić do swojego pokoju.
- Głupi dzieciak. - zaczynia
mnie irytować. Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo! Jednak złapał mnie za
rękę i odprowadził. Nawet się nie pożegnał! Nikt go nie nauczył manier,
czy czegoś w tym stylu? Po piętnastu minutach siedzenia w jednym
miejscu, zacząłem się nudzić. Potwornie nudzić! Najlepsze było to, że
nie mogłem nic z tą nudą zrobić, bo Seiji zamknął mnie w pokoju na
klucz. A ja oczywiście klucza nie miałem. Otwierać zamka drutem, czy
czymś takim też nie umiem, więc byłem w kropce. Utknąłem. W swojej
łaskawości, Aida zostawił mi coś do jedzenia, ale głodny nie byłem.
Postanowiłem zrobić coś niezwykle błyskotliwego i pozwiedzać swój pokój.
W zasadzie to liczyłem na jakieś ukryte przejście i jak zwykle
przeliczyłem się. On kiedyś wróci? Nie widzi mi się siedzenie w
zamkniętym pomieszczeniu. Nie wiedzieć czemu, czułem się strasznie
nieswojo. Nagle usłyszałem dźwięk klucza wkładanego do zamka. Jakoś tak
ucieszyłem się. Jednak w drzwiach zobaczyłem nie Aidę a Ito. Gorące
powietrze „walnęło” mnie prosto w twarz. Nie miałem pojęcia, co ze sobą
zrobić, więc siedziałem w miejscu. Isao podszedł mnie. Nie uśmiechał
się, jak zwykle zresztą. Zdziwiłbym się, jakby podszedł do mnie cały
rozpromieniony. Ten mężczyzna położył rękę na moim udzie i pchnął do
tyłu, tak mocno, że prawie przebiłem się przez łóżko. Szczerze, to byłem
zdezorientowany. Ito pochylił się nade mną i pocałował. Jeszcze nigdy
nie byłem całowany, tak mocno i agresywnie. Moje ciało całe drżało, już
prawie odchodziłem od zmysłów. Chyba jestem masochistą, bo sprawiało mi
to wielką przyjemność. Isao oderwał się ode mnie w końcu i przybliżył
usta do mojego ucha, po czym wyszeptał:
- Aida...nie chcę, żeby cię dotykał. Nie prowokuj go. - zowstał
i wyszedł. Teraz już wiem, dlaczego wszedł tutaj z takim morderczym
wyrazem twarzy. Ale zaraz! Czyżby ten zimny drań był o mnie zazdrosny?
Nie, to jest niemożliwe. Tak nie może być! Chwile później drzwi się
znowu otworzyły. Teraz dopiero zobaczyłem Seijiego. Następna osoba z
morderczym wyrazem twarzy. Co jest do choler?! Czy ja nie mogę
przyciągać miłych ludzi?
- Czemu drzwi są otwarte?! Kto tu był?! - wrzasnął
tak głośno, że miałem ochotę uciekać. Jednak jedyna droga ucieczki była
niedostępna. A ja musiałem wymyślić coś, w co by uwierzył. Szkoda
tylko, że coś takiego nie istnieje. Zostało mi tylko mówienie prawdy.
- Isao tu był. - miałem nadzieję, że nie usłyszał.
- Unikaj go! Nie chcę widzieć, jak się kręcisz obok tego gościa! Jasne?! - właśnie mam zamiar dolać oliwy do ognia.
- A jak nie, to co?
- A jak nie, to ci wyryję na pośladku, że należysz do mnie. Kumasz? - kumasz,
kumasz. Jakoś się tym nie przejąłem, chociaż wiem, że powinienem.
Najwyżej będę chodził z „ładnym” autografem na tyłku. Jednak dla
własnego bezpieczeństwa wolałem zmienić temat, chociaż nie wiem, czy to
będzie takie bezpieczne. Na razie wolę nie drążyć tematu o Ito. Dowiem
się wszystkiego od Keiko.
- Mam takie małe, niewinne pytanie.
- No, czego? - jak milusio. Od razu odechciewa się żyć.
- Gdzieś tam w głębi budynku jest taka dziewczyna. Mało mówi i siedzi w ciemnym pokoju. - mam nadzieję, że nie kopię sobie grobu...
- Skąd o niej wiesz? - niedobrze, podejrzliwy ton głosu.
- Wszedłem tam przez przypadek. Chciałem tylko zapytać o drogę... - mój grób jest coraz głębszy.
- Ta dziewczyna to Aya Aida.
- Aha...eee, czekaj. Aida? - tak mi się wydaje, że chyba coś źle usłyszałem.
- No, moja siostra. Coś jeszcze? - teraz
to już nie mam żadnych pytań. Jestem ciekaw, jacy byli ich rodzice,
skoro udało im się zrobić tak porąbane dzieci. Niesamowicie utalentowani
ludzie.
- Tyle mi wystarczy... - chcę
zobaczyć ją jeszcze raz i pogadać, jeśli to w ogóle możliwe. Ale po co
chcę z nią gadać, to nie wiem. Wydaje mi się, że szukam kłopotów.
- Myślę, że wytłumaczyłem ci dostatecznie dobrze, że do Isao masz się nie zbliżać. Śpieszy mi się. - trzasnął
drzwiami i wyszedł. Było mi to nawet na rękę. Teraz musiałem tylko
znaleźć Keiko. Jak dla mnie, to bardzo trudne zadanie, ale mam nadzieję,
że sobie jakoś poradzę. W zasadzie, to coś mi świta w głowie, ale jakoś
sobie nie potrafię uwierzyć. Lepsze będzie potwierdzenie z bardziej
wiarygodnego źródła. Tym razem, lepiej nie wysuwać pochopnych wniosków,
chociaż to mi wychodzi całkiem, całkiem. Chociaż już mi się nie chce.
Nagadałem się dzisiaj. Stanowczo za dużo wyszło z moich ust. Wystarczy
mi też informacja, że Aida ma siostrę. Czuję duże przeładownie danych.
Świetne :* ciekawe o co chodzi z tymi dwoma ;) super opowiadanie
OdpowiedzUsuńObaj są w nim zakochani?!
OdpowiedzUsuńAch którego wybierze?!
Boję się któremuś kibicować bo się mogę zawieść ;-;