środa, 29 sierpnia 2012

22. Dzielnice

Każdy głupi trzymałby się jakiejś tam nadziei, ja na swoje nieszczęście taki głupi nie byłem. Przeczuwałem, że stanie się coś strasznego. Trudno było nie przeczuwać, skoro miałem boleśnie ściśnięte, każdy wie co. Nie minęła sekunda, a moje spodnie z prędkością światła zjechały w dół. Co oznaczało, że zaczyna się robić coraz gorzej. Nie miałem pojęcia co teraz siedziało w jego głowie i szczerze mówiąc nawet nie chciałem wiedzieć. Po co mi taka wiedza? Jak dla mnie zbyteczna. Chociaż przeczuwałem, że lada moment i tę bezużyteczną wiedzę będę miał w małym palcu. Co ja bym dał, żeby jej teraz nie praktykować. Seiji chyba się zorientował, że się zamyśliłem. Skąd wnioskuję? Ano stąd, że od razu coś mnie zabolało. I to wcale nie był tyłek pieprzeni perwersi. Wracając, poczułem jak wbija pazury w mój bok! Myślałem, że zwariuję!
- I jak? Podoba się? - zamruczał mi do ucha.
- A jak myślisz?! Sorry, ty nie myślisz. Natychmiast przestań mi wbijać te paznokcie! - teraz właśnie mogę powiedzieć amen. Dobrze, że nie widziałem jego twarzy. Pewnie przypominał diabła. Ale jakby na to nie spojrzeć, poskutkowało. Pewnie spotka mnie coś dużo gorszego. A może nie? Poczułem jak rozluźnia uścisk. To znaczy puścił mnie. Dla pewności i tak zostałem twarzą przy biurku. Powiedzmy, że czułem się bezpieczniej. Nie wiem dlaczego, bo mój tyłek był ładnie wypięty w kierunku napastnika. Bardziej zgodne z prawdą byłoby powiedzenie, że ja się czułem bezpiecznie, a moja pupcia już nie.
- Odwróć się – rozkazał jak zwykle. W ogóle nie był to ciepły i przyjazny ton. Wręcz przeciwnie. No więc odwróciłem się. Miałem racę. Wyglądał jak diabeł. I tak był już wcześniej mocno wkurzony, a ja jeszcze go podsyciłem.
- Co teraz? - spytałem jak niewiniątko. Może uda mi się z tego jeszcze wywinąć.
- Otwórz usta.
- Co?! - chyba sobie żartuje!
- Otwieraj albo włożę ci na siłę! - sam sobie wkładaj na siłę! Jebany idiota!
- Nie ma szans!
- A chcesz się założyć?! - podszedł do mnie i rzeczywiście otworzył mi usta na siłę. Jednak ku mojemu zdziwieniu, nie było to to, o czym myślałem. Włożył mi jakąś tabletkę i kazał połknąć. Boże! Może to trucizna?! A ja głupi połknąłem...
- Co to było? - spytałem niepewnie.
- Obeszłoby się bez tego, gdybyś trzymał gębę na kłódkę.
- Ale ja pytam, co to była za tabletka?! - pisnąłem. Szczerze, to byłem bardzo spanikowany.
- Tak najprościej, dzięki temu będziesz odczuwałem dwa razy mocniej rozkosz, ale także i ból. Zaraz powinno zacząć działać – i dmuchnął mi w twarz. No faktycznie dmuchnięcie, jak wichura. Nie no, żartuję.
Wziął mnie za ręce i posadził okrakiem na biurku. Przejechał dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda i polizał po szyi. Faktyczni coś zaczynało się ze mną dziać. Poczułem tak wielką rozkosz, jakiej jeszcze w życiu nie doznałem. I to tylko po tak banalnej pieszczocie! Strach pomyśleć, co będzie dalej. Aida zauważył moją reakcję. Zaczął jeździć językiem po mojej szyi, od czasu do czasu lekko ją przygryzał. A ja w tym czasie sapałem jak głupi, jeszcze chwila i dojdę. A majtki nawet nie zdjęte, ale będzie wstyd. Zaczął zjeżdżać coraz niżej i niżej, i niżej. Lizał mnie po sutkach, później po pępku. A na mnie napływały coraz większe fale rozkoszy. Wiedziałem, że wystarczy mały, bardziej stanowczy gest z jego strony i będzie po wszystkim. W końcu Seiji złapał zębami za skrawek moich majtek i je ściągnął. Wiecie jaki to był przyjemny widok. Zaczerwieniłem się do granic swoich możliwości. Chciałbym przypomnieć, że ten dumny facet przede mną klęczał. Złapał mojego penisa i lekko polizał, to wystarczyło, żeby doprowadzić mnie do wytrysku. Jęknąłem bardzo przeciągle. Mój oddech stał się ciężki a oczy szkliste. Obraz zamazywał mi się przez tą całą rozkosz.
- Jun, nie sądzisz, że to trochę za szybko? Ja się jeszcze nawet nie podnieciłem. Jak zwykle myślisz tylko o sobie – uśmiechnął się wrednie. Nie byłem w stanie nic mu odpowiedzieć. Opadłem całkowicie na blat i łapałem oddech. Chwilę później Aida wymierzył mi policzek. Skręciłem się z bólu, a łzy napłynęły mi do oczu.
- Za co? - wysapałem zalany łzami. Ta cholerna tabletka naprawdę zaczęła działać!
- Co się stało? Ból nie sprawia ci już takiej przyjemności? Jaka szkoda, bo od tego momentu będzie twoim jedynym przyjacielem – zakręciło mi się w głowie. Wiedziałem, wiedziałem, że tak będzie! Seiji i delikatność? To nawet nie idzie w parze! Chciałem mu oddać, ale on złapał mnie za rękę i bardzo boleśnie wykręcił. No tak, teraz wszystko będzie dla mnie cholernie bolesne. Złapał mnie za włosy i rzucił o ścianę – upadłem. Aida podniósł mnie i wyszeptał:
- A teraz wyśpiewasz ilu rebeliantów cię miało – a ja myślałem, że dał sobie z tym spokój.
- Nikt – powiedziałem, oczywiście zgodnie z prawdą. Szkoda tylko, że nie uwierzył.
- Jeśli masz kłamać, lepiej w ogóle nic nie mów! - warknął, po czym włożył mi dwa palce do buzi. Wiedziałem, co będzie chciał teraz zrobić. Odwrócił mnie twarzą do ściany, a moje ręce przytrzymywał sobie lewą ręką nad moją głową. Wsadził mi te palce w tyłek bez żadnych skrupułów. Kolana aż się pode mną ugięły. Jednak nie pozwolił mi upaść mocny uścisk Aidy. Zaczął gwałtownie ruszać palcami w moim wnętrzu. Przygryzłem sobie wargę żeby nie wydawać dźwięków. Krew spłynęła mi po brodzie i skapnęła na podłogę. I tak kropla za kroplą.
- Jęcz mała dziwko! Jęcz tak jak to robiłeś wcześniej!
- Nie... - ledwo co, ale powiedziałem.
- Co?! - chyba znowu uraziłem jego wielką dumę, prawie mi przykro. Puścił mnie. To nie zapowiadało nic dobrego. Mój wzrok był naprzeciw jego krocza, także bardzo dokładnie zobaczyłem, jak ściąga pas. Gruby, skórzany pas.
- Co chcesz z tym zrobić? - spytałem przerażony.
- Nauczyć cię pokory. Pamiętasz? Teraz nawet drobne skaleczenie bardzo by cię bolało. Nie, chyba jednak nie pamiętasz, skoro cały czas mnie prowokujesz. Z chęcią ci o tym przypomnę. – powiedział z pewnym tryumfem. Zaczął mnie bić. Dostałem w brzuch, twarz, parę razy po plecach i nogach. Zwijałem się z bólu, krzycząc przy tym okropnie. Jeszcze nigdy nie przechodziłem przez takie tortury. Chciałem w tym momencie po prostu umrzeć, by nie czuć tego strasznego bólu.
- Przestań, błagam cię przestań! - ukorzyłem się przed nim! Jeśli oto mu chodziło, to osiągnął cel. Niech mi teraz da spokój.
- Teraz będziesz się słuchał?
- Tak... - nie wierzę w to, co mówię. Seiji ukląkł przy mnie, pchnął mnie lekko tak, że przewróciłem się na plecy. Podniósł moje nogi i położył na swoich ramionach. Rozpiął rozporek i wszedł we mnie. Zawyłem. Z każdym jego ruchem jęczałem jak mała, tania kurewka. Z taką tylko różnicą, że moją zapłatą będzie pozostanie przy życiu. Jego ruchy nie były szybkie i agresywne. Były powolne i dokładne. Czułem wszystko, słyszałem bardzo wyraźnie każde jego westchnięcie. Unosiłem się i opadałem. Ruszałem się tak, jak on chciał. To on nadawał tempo, a ja musiałem się podporządkować. Nie byłem z tego faktu zadowolony. Im bardziej będzie powolny tym dłużej będzie to trwało. Tylko raz na niego spojrzałem. Wpatrywał się we mnie i lubieżnie uśmiechał. Natychmiast odwróciłem wzrok. W końcu poczułem jak we mnie dochodzi. Trochę mi ulżyło, miałem nadzieję, że to już koniec. Miałem rację. Wstał, zapiął spodnie i poszedł w kierunku drzwi. Przed wyjście powiedział jeszcze:
- Wrócę jutro ponownie spytać, ilu cię brało. Mam nadzieję, że się namyślisz – zgasił światło i wyszedł. Usłyszałem, jak drzwi zostają zamknięte na klucz. I tak byłem za bardzo obolały. Nie myślałem nawet o ucieczce. Doczołgałem się do dywanu i położyłem. Jeszcze nigdy zwykły dywan nie wydawał się taki miękki...

1 komentarz:

  1. Teraz jestem na niego wkurwiona!
    Mocni wkurwiona.
    Ale wierzę że jakoś dadzą razem radę.

    OdpowiedzUsuń